Zimowe kury rozdrapują chmury
żeby śnieg leciał z góry.
Lisek rudy- kłamczuch wielki
zjada grzybki gąski oraz kartofelki.
Gdy zapytał dzieci, co one jadają
przedszkolaki chórem dania wymieniają:
racuszki, placuszki oraz pierogi,
które stawiają na równe nogi.
Wtem zajączek mówi szczerze:
„Już doprawdy złość mnie bierze
gdzie tylko spojrzę tam leży śnieżek.
Od tygodni- wszyscy głodni”
Lis zobaczył zająca
i już nosem go trąca.
Pewnie chciałby go zjeść
no i cześć!
Na szczęście dzieci przybyły
i lisa przepędziły.
A słysząc co mówi szaraczek mały,
marchewką zająca częstowały.
Potem poszły na górki
zjeżdżać na pazurki
Lis rudy powrócił
i na zająca się rzucił
Kury lisa przegoniły
bardzo rade z tego były
Dzieci zjeżdżały z górki
w zaspy dając nurki.
Górka była wciąż za mała,
więc zima wielką wyczarowała.
Tak się marzenie Tomka spełniło
ale dla niego za mało było.
Chciał letnią łąkę z kwiatami
i szumiącymi trawami
Zima życzenie spełniła
chociaż ją alergia na kwiaty męczyła.
Piękna trawa, piękne kwiaty
jaki świat teraz bogaty.
Tomek zasnął na łące
gdzie kwiaty pachnące
Potem poszedł po Anię aby z nią łąką się dzielić,
by jej serce pięknym latem rozweselić.
Zima jednak taki katar miała,
że śniegiem łąkę tę zasypała.
Gdy dzieci wróciły
zamiast pięknej łąki śnieg i zaspy zobaczyły.
Ania poszła do domu
Tomek zaś po kryjomu
szukał łąki zielonej,
kwieciem ubarwionej.
Wtedy zima się zjawiła
i nowinę oznajmiła:
„Możesz zostać królem zimowej krainy
ale nie miej mój drogi tak zdziwionej miny”
Tomek królem został,
ale sam też ostał:
„Co z tego, że królestwo mam
gdy w tym królestwie jestem sam”
Gdy to Zima usłyszała
dwa bałwanki jemu dała.
„Tra la la cylinderki na głowach dwa
bała ba bałwanki dwa”
Kłócą się bałwany
nie licząc godziny,
który dzisiaj bałwan ma swe urodziny.
Potem bałwany z Tomkiem w berka się bawiły,
aż się długie ręce zimy pojawiły.
Biała dama pysznymi lodami go kusi,
łakomy Tomek lody te zjeść musi.
Śmietankowe, orzechowe i czekoladowe-
lecz czy one naprawdę są dla niego zdrowe?
Gdy tak zimne kęsy łyka
dobroć, przyjaźń z serca chłopca znika.
Tomek staje się zły,
choć nie rosną mu kły.
Biednego zająca odpędza,
zachowuje się jak Jędza.
Szarak biegnie do Ani mówiąc: „Tomek jest zły,
choć bardzo go prosiłem on nie pomógł mi”
Wiewiórka mała
też Tomka nie poznała.
Na szczęście kury wszystko widziały
więc przedszkolakom zaklęcie dały:
„Niech się stopi serca lód
niech opuści Tomka chłód”
Gdy to dzieci powtórzyły
dobroć do serca chłopca wpuściły.
Nagle chmura zimowa znika.
Dzieci do domu, kury zaś wracają do kurnika:
„Żegnamy, żegnamy już was
do domu, do domu już czas”
Zima pozostaje nieszczęśliwa, sama
chociaż taka piękna ta zimowa dama.
Przychodzą jej z pomocą zając i wiewiórka,
chociaż szarak do norki, a wiewiórka do dziupli wolałaby dać nurka.
„Musisz być pogodna, łagodna i miła”
Na te słowa Zima przedszkolaków zaprosiła:
„Chodźcie moi mili na łyżwy na sanki.
budujcie ze śniegu zamki i bałwanki.
Gdy będziecie ze mną będzie nam wesoło,
chociaż czasem zimno i bielutko w koło.
Taki przebieg miało nasze przedstawienie
Choć się wszystko działo na malutkiej scenie.
Dzieci czarowały, klaskały, krzyczały
aż nasz budynek uniósł się cały.
Wiedziały komu dopingować,
a komu przeszkadzać i nie kibicować.
Była także garstka, co się trochę bała
wielkich ramion Zimy, którymi kiwała
więc się na kolanach dzieci sadowiły
w objęciach swych pań bezpieczniejsze były.
Każde spotkanie z teatrem to wielkie przeżycie
i zostawia ślady na calutkie życie.
Choć nie mówi otwarcie, czego chce nauczyć
pokazuje jakimi ścieżkami trzeba w życiu kluczyć.
Co przyjaźń buduje,
a co ją rujnuje.
Ca nam daje radość, a co daje łzy
Czy trzeba mówić prawdę, czy kłamać jak lis zły
Czy warto być uprzejmy udzielać pomocy
czy być opryskliwym, korzystać z przemocy
Wszystko to nauczy teatru oblicze
tylko nas do teatru wyślijcie Rodzice.
Wiersz napisany przez Barbarę Słowik.
|